Obiecałam krótkie zestawienie dotyczące wielozadaniowości. Oto lista tego, co tracimy, wykonując kilka czynności na raz:
-
ZMNIEJSZAMY PRODUKTYWNOŚĆ O OKOŁO 60 %
To nie żarty. Naukowcy przebadali, policzyli i wyszła taka kosmiczna cyfra. Wbrew temu jak nam się wydaje wielozadaniowość nie jest efektywna – jest kulą u nogi i super spowalniaczem naszej wydajności.
-
ZMNIEJSZAMY ZDOLNOŚĆ ZAPAMIĘTYWANIA
W sumie można się tego domyślić – bo żeby zapamiętywać, trzeba systematycznie coś w skupieniu powtarzać, a multitasking to skakanie z tematu na temat przy dosyć dużej częstotliwości.
-
ZWIĘKSZAMY RYZYKO POMYŁEK I NIEPOWODZEŃ PRZY PRACY
To tez oczywista oczywistość. Jeśli żonglujemy tematami i działaniami, to można się po jakimś czasie pogubić tak, że „piłeczki” zaczną się nam mienić między oczami aż spektakularnie się posypią. I więcej z tego szkód i zamieszania niż spodziewanego pożytku.
-
POWODUJEMY STRES WYNIKAJĄCY Z POCZUCIA UTRATY KONTROLI NAD ZADANIAMI
Nasze mózgi lubią spokój i jasne, proste komendy. Lubią rozsiąść się w jakiejś czynności i nie być zaskakiwanymi zbyt często. Multitasking temu przeczy, dlatego biedne mózgi ciągle są w pogotowiu, szykując się na zmiany, których z natury swej nie lubią. Stąd i stres, który przecież zawsze towarzyszy zmianom.
-
UZALEŻNIAMY SIĘ OD CIĄGŁEGO KONTAKTU Z SIECIĄ, NADMIERNEGO WYCZULENIA NA SYGNAŁY, ALARMY…
To uzależnienie polegające na ciągłym lub bardzo częstym sprawdzaniu tego i owego w sieci lub reakcjach niczym pies Pawłowa na wszelkie dzwonki, brzęczki i alarmy. Chodzimy na pasku elektroniki grzeczni jak piesek po tresurze – czy dostrzegamy jak jesteśmy zniewoleni?
-
WYDATKUJEMY OGROMNE NAKŁADY ENERGII
Wspomniane wyżej wybijacze naszej uważności powodują za każdym razem rozproszenie i utratę koncentracji. Czy zdajemy sobie z tego sprawę, że każdorazowe wybicie się z uwagi kosztuje nas kilka minut czasu i ogromnie dużo energii wydatkowanej na powtórne skupienie, czyli przyswojenie sobie kolejny oraz wszystkich danych, celu zadania itd. to naprawdę wyczerpujący proces.
-
ZMNIEJSZEMY WŁASNĄ KREATYWNOŚĆ
Kreatywność wymaga czasu i zatopienia się w temacie, żeby móc filtrować swoje pomysły i szukać nowych rozwiązań, skojarzeń. To proces, który potrzebuje przestrzeni do wysokich i swobodnych lotów. Szybkie i częste uziemienia na pewno temu nie sprzyjają.
-
UNIEMOŻLIWIAMY SOBIE OSIĄGNIĘCIE STANU PRZEPŁYWU
Przepływ, czyli flow, który daje nam poczucie szczęścia, sensu, wewnętrznej harmonii i zadowolenia z życia to ważna sprawa. Pisałam na ten temat tutaj: https://kozlowskaterapia.pl/blog/flow-przeplyw-co-to-tak-naprawde-znaczy/. Dlatego tak ważne, żeby samemu nie zabierać sobie tego skarbu, pracując w rytmie skoków i szarpnięć. 🙂
Myślę, że powyższa lista daje do myślenia. Mam nadzieję, że zahamuje zapaleńców, żeby z własnej nieprzymuszonej woli zaprzęgali się w kilka uprzęży na raz. Bo nie trudno się domyślić, że tym sposobem niedaleko się zajedzie, o ile w ogóle ruszy się z miejsca. 🙂
PS. Inspiracją do napisania tekstu był fragment książki pt. „Ikigai. Japoński sekret długiego i szcześliwego życia”