„Wszytko może stać się dla nas inspiracją i podsycić chęć dalszego rozwoju. Jeżeli jednak chcemy dodać mu głębi i autentyzmu, musimy w końcu zetknąć się z lękiem. ”. (Pema Chödrön)
Już kiedyś wspominałam o lęku, z którym trzeba się spotkać, żeby móc stać się w pełni dojrzałą i odpowiedzialną za swe życie osobą. O co dokładnie chodzi? Ano o to, że gdy wychodzimy poza własne przyzwyczajenia, gdy chcemy, aby nasze życie zmieniło się w lepszym dla nas kierunku, trzeba przekroczyć jakieś własne granice.
Czasem są to granice wyznaczone przez ograniczające nas lub całkowicie hamujące nasz rozwój przekonania. Czasem są to całkiem nowe doświadczenia, działania, sytuacje, które nas czekają na drodze do innego niż dotychczas życia. Czasem to osoby, których obecność lub działanie negatywnie wpływają na naszą wiarę w siebie.
Tych powodów, które nas wstrzymują przed zmianą może być wiele, ale każdy wiąże się ze wspomnianym lękiem. Dlatego koniecznym warunkiem rozwoju w każdej dziedzinie życia jest konfrontacja z wyżej wspomnianym oporem czy też opornikiem :), który zagradza drogę do tego czegoś nowego, o czym skrycie lub całkiem otwarcie marzymy.
Można by więc powiedzieć, że bez kontaktu z tym, czego się boimy, nie pójdziemy dalej – nie poznamy swojej mocy i umiejętności, nie przekonamy się, że nasze życie może być lepsze i bardziej satysfakcjonujące, a na dodatek, że możemy czuć się bardziej niezależni, bo nie jesteśmy w niczyjej niewoli. Pamiętajmy, że lęki to jedynie nasze negatywne wyobrażenia – to nie rzeczywistość, ale nasze nastawienie wobec rzeczywistości. Dlatego właśnie, gdy zrobi się krok ku temu, czego się boimy, gdy zmierzymy się z nowym, zazwyczaj jesteśmy ogromnie zaskoczeni. No bo przecież oczekiwało się, strasznie ciężkich doświadczeń niczym zimowa wyprawa na K2, a tu okazuje się, że nasze napompowane strachem wyobrażenia nikną jak balonik ze spuszczonym powietrzem. Nic się nie sprawdziło, nic się nie za trzęsło w posadach tego świata – było tak normalnie, zwyczajnie, że aż możemy być rozczarowani: Gdzie te strachy straszliwe? 🙂
I tym bardziej dziwimy się sobie, jak to możliwe, że przez lata siedzieliśmy przyczajeni, karmiąc się naszymi podszytymi lękiem fantazjami i nie przyszło nam wcześniej do głowy, żeby po prostu zrobić krok do przodu.
Ale chwila przekraczania własnych obaw to nie tylko zdziwienie, ale przede wszystkim wielka radość, duma i ulga. Bo wiemy, że wystarczy zrobić krok, nawet gdy początkowo lekko drżymy, a potem się już dzieje. 🙂 Przekonujemy się, jak fajnie być po drugiej stronie strachu, jak dobrze czuć własną moc i apetyt na życie na własnych warunkach! Ten jeden krok zazwyczaj powoduje, że zmieniamy podejście do siebie i życia – czujemy, że mamy większy wpływ na nie, że możemy więcej niż nam się dotychczas wydawało. Mało tego, dzięki konfrontacji z lękiem wzrasta nasz szacunek do siebie samych i apetyt na życie i nowe doświadczenia. Nic tylko odważyć się – zachęcam! 🙂
Jeśli potrzebujesz wsparcia, skontaktuj się ze mną.