Dzieciństwo to fundament niemal w każdym aspekcie naszego funkcjonowania. Właśnie dlatego w czasie terapii niemal zawsze trzeba się do niego odwołać. A jak to jest na poziomie ciała, a konkretniej oddychania? O tym właśnie ten artykuł.

DOTYK A ODDECH I SEKSULANOŚĆ

Stanley Keleman twierdził, że kontakt fizyczny i emocjonalny z dzieckiem, zwłaszcza na pierwszym etapie jego rozwoju ma ogromny wpływ na to, jak kształtuje się układ oddechowy człowieka.  Jeśli we wczesnym dzieciństwie nie jesteśmy zbyt często dotykani, tuleni lub kontakt oparty był na wrogości, nie wspominając o agresji, wtedy tzw. wzorzec oddechowy będzie miał wąski zakres. Będziemy po prostu oddychać płytko, mając problem z głębszym i intensywniejszym oddechem. Taki sposób oddychania (a może lepiej powiedzieć – dychania) wpłynie  na trudność w wyrażaniu własnych emocji, bo emocjonalność jest nieodłącznie związana z oddechem. Jeśli do tej pory nie zadawliśmy sobie z tego sprawy, wystarczy sobie przypomnieć, jak oddychamy, gdy jesteśmy rozgniewani lub wystraszeni, albo gdy pojawia się smutek, radość czy ulga prowadzaca do spokoju. Za każdym razem oddech jest inny – inne jest jego tempo, głębokość i miejsce, gdzie się sytuuje. Raz rozpływa się niemal po całym ciele, a innym razem may wrazenie, że dochodzi jedynie do gardła lub oskrzeli. Warto poobserwować, jak oodychamy, bo pewnie dzięki temu wiele się dowiemy takze na temat swoich emocji, zwłszcza, gdy mamy problem z ich wyrażaniem.

Wspomniana sytuacja dotycząca relacji matka-dziecko ma jeszcze inne konsekwencje. Zaburzony kontakt psychiczny i fizyczny z matką może także później spowodować strach przed komfortem, jaki daje przyjemność wynikająca z dotyku nacechowanego miłością. Inaczej mówiąc, osoby zbyt rzadko dotykane lub dotykane z agresją mogą mieć problem z przyjmowaniem dotyku, zwłaszcza tego łagodnego i czułego. Czują się wtedy dziwnie obco i nieswojo – są najprawdopodobniej skrępowane i zdenerwowane. Emocje, jakie odczuwają są dla nich nowe i budzą niekiedy sprzeczne odczucia. Z jednej strony jakieś nieznane dotąd ciepło, ale z drugiej strach i irytację, która może wynikać z obawy przed bliskością, której jako dzieci pragnęli, a kótrej nie dostali.
Niestety konsekwencją tej sytuacji mogą być w ogóle kłopoty z nawiązaniem bliskich relacji, których bardzo się potrzebuje, ale jeszcze bardziej obawia. To samo można powiedzieć o zdrowej i saytsfakcjonującej sferze seksulanej, nie tylko przecież opartej na zaspokojeniu poążdania, ale właśnie na wspomnianej bliskości  oraz na wzajemnym zaufaniu.

JAK WESPRZEĆ UKŁAD ODDECHOWY?

Wsparciem w opisanej sytuacji jest z jednej strony klasyczna terapia psychologiczna, z drugiej praca z ciałem. Keleman zauważył, że „sztywność [przepony] rozwija się w ścianach ciała jako ochrona przed obrazą lub brakiem uznania. Natomiast jej słabość wynika ze zbyt dużej troski lub niezaspokojonych potrzeb. W obydwu przypadkach skutkuje słabym oddechem, który przekłada się na to jak pracujemy, reagujemy i kochamy. W takim układzie oddech staje się wysiłkiem, który nas osłabia”. Pisze też dalej: „ Nie tylko przepona, ale cały organizm zaangażowany jest w oddychanie. Mięśnie oddechowe potrzebują ćwiczeń, aby zachować swój pełny zakres ruchu. Dotyczy to wszystkich mięśni oddechowych: klatki piersiowej, brzucha i mięśni szkieletowych. Wysiłek fizyczny taki jak bieganie i różnego typu ćwiczenia, jest pożyteczny, ponieważ zwiększa ogólną intensywność, przenosząc się na inne aktywności życiowe. Jednak aktywność fizyczna nie czyni życia bardziej ludzkim czy społecznie zaangażowanym. Pełny oddech jest oparty na kontakcie z innymi oraz na kontakcie z samym sobą”.

Wniosek wydaje się być prosty. Jeśli to nas dotyczy wspomniany problem, warto zdecydować się na dwutorowe działanie wspierające: terapię, która pomoże na poziomie psychicznym – między innymi w relacjach z innymi i samym sobą oraz pracę z ciałem, dzięki czemu, działając dwutorowo,  szybciej i skuteczniej zażegnamy temu, co nas obecnie dotyka, a co miało swe źródło najprawdopodobniej w dalekiej przeszłości. Korzystne będą tu wszystkie łagodne formy pracy z ciałem i oddechem, np. taichi, qi gong (chi kung), joga (w tym pranajama). Pamiętajmu jednak, że w przypadku pranajamy, trzeba stopniowo przyzwyczajać się do tej praktyki, bo może wywołać silne emocje, które nie jednego zaskoczyły swą intensywnością. Dlatego w przypadku wyżej wspomnianych metod (oraz każdej innej dotyczącej pracy z oddechem nie wymienionej przeze mnie) najlepiej praktykować pod okiem doświadczonych nauczycieli lub terapeutów. Myślę, że moi stali czytelnicy lepiej teraz zrozumieją, dlaczego przy tak wielu tematach pisałam o tym jak bardzo ważny dla naszego ogólnego zdrowia jest ruch, choćby łagodny, ale za to regularny. 🙂

Ilustracja: Samantha French