Kilka dni temu pisałam na Facebooku i tu na blogu o objawach, fazach choroby i niebezpieczeństwach wypalenia zawodowego. W dzisiejszym artykule kontynuacja tematu, czyli trochę o czynnikach ryzyka i środkach zaradczych.

SKĄD SIĘ TO BIERZE?

Generalnie wypalenie zawodowe dotyka ludzi, którzy albo są bardzo silnie nastawieni na sukces albo tych, którzy wykonują niechcianą pracę.
W pierwszym przypadku to nasza wewnętrzna, niezdrowa ambicja oraz w głębi duszy niska samoocena tworzą mieszankę, która co prawda nie od razu doprowadza do wypalenia zawodowego, ale niechybnie w tym kierunku nas popycha. Warunkiem sprzyjającym wypaleniu jest bardziej lub mniej świadome kompensowanie własnych słabości czy kompleksów poprzez sukcesy zawodowe czy wybitne osiągnięcia życiowe. Dlatego tym bardziej trudno uwierzyć, że ktoś na zewnątrz silny, przedsiębiorczy, pracowity i przez długi czas bardzo zaradny i skuteczny może chorować na wypalenie zawodowe lub zmierzać w tym kierunku. A wewnątrz przecież jest burza – ciągłe porównywanie się z innymi oraz niewiara w siebie i swoje umiejętności. Mało tego, jest też walka, żeby stłumić ten wewnętrzny bolesny głos na temat swojej niskiej wartości, która objawia się przymusem ciągłego udowadniania sobie, że damy radę, że wespniemy się wyżej, że osiągniemy więcej, nie bacząc na swoje zdrowie, możliwości, rodzinę i życie prywatne oraz nie biorąc pod uwagę wydawałoby się oczywistego faktu, że nie ma możliwości, żeby wszyscy stali na szczycie i że czasem warto odpuścić – dla własnego dobra.

W drugim przypadku praca od początku jest niechciana, więc potencjał wypalenia jest błyskawiczny. Być może mieliśmy poczucie, że nie nadajemy się do innej pracy, być może w okolicy de facto nie było innej, a ze względu na różne zobowiązania trudno było się spakować i ruszyć w inne miejsce w poszukiwaniu szczęścia. Prawdopodobnie wykonujemy pracę poniżej naszych kwalifikacji lub pracę nas nużącą, nierozwijającą, czasem w złych i szkodliwych dla zdrowia warunkach. Czujemy się przy tym jak tryb w taśmie produkcyjnej, co najgorsze – przez nikogo niezauważony i niedoceniony. Trudno w takiej pracy o zapał i radość. Trudno o rozwój, satysfakcję i dumę z siebie. Dlatego nie dziwi, że na samą myśl o pójściu w takie miejsce może odechciewać się wszystkiego.

Dodam jednak, że wypalenie zawodowe nie jest zależne od branży ani typu pracy, gdyż w każdym zawodzie i na każdym stanowisku można być szczęśliwym i zadowolonym z życia, ale także całkowicie wypalonym zawodowo i na skraju załamania nerwowego. Oczywiście są zawody, w których ryzyko jest większe, ale sama profesja i styl wykonywanej pracy nie dopowiada za burnout.

CZYNNIKI RYZYKA

Prócz kluczowych i wyżej wspomnianych: poczucia niskiej wartości oraz potrzeby udowodnienia własnej wartości na zewnątrz, można wymienić szereg innych:

  • SPRZECZNOŚĆ POMIĘDZY IDEAŁAMI I CELAMI ZAWODOWYMI A MOŻLIWOŚCIĄ ICH REALIZACJI, czyli sytuacja, gdy nasze plany, marzenia i ambicje nie mogą się spełnić w pracy z jakichś powodów niezależnych od nas – czy to organizacyjnych, osobowych, braku finansów itd. lub GDY ZAŁOŻYLIŚMY SOBIE NAZBYT IDEALISTYCZNE I NIEZWYKLE TRUDNE DO OSIĄGNIĘCIA CELE.
  • PRESJA NIEUSTANNEGO ROZWOJU, czyli ciągle nowe wyzwania lub oczekiwania związane z dynamicznie zmieniającą się sytuacją w branży, wzrostem oczekiwań klientów lub presją konkurencji. To sytuacja, gdy nie możemy ucieszyć się tym, co osiągnęliśmy, bo nieustannie trzeba coś zmieniać i do czegoś się dostosowywać, czegoś nowego uczyć – nie każdy lubi i potrafi funkcjonować w takiej sytuacji.
  •  NIEUMIEJĘTNOŚĆ RADZENIA SOBIE ZE STRESEM. Traktowanie stresu jako zagrożenia i sytuacji, której się nie akceptuje i z którą się walczy, mając nadzieję na jego całkowitą likwidację. Oczywiście taka postawa jest utopijna – stres jest częścią naszego życia, dlatego trzeba się nauczyć z nim funkcjonować i dbać o uodpornienie się na przeciwności losu.
  • UNIKANIE I ODRACZANIE tego, co trudne. To sytuacja, która może nas pogrążyć i doprowadzić do kryzysu. Niektórzy z nas mają taktykę wycofywania się z tego, co ich przerasta i usuwania problemów z pola swojego widzenia – jak wiadomo, taka sytuacja prowadzi do jeszcze większych komplikacji, a nie do pomyślnego przypadek, gdy zbyt osobiście wszystko przeżywamy, bo za mocno utożsamiamy się z pracą i swoją w niej rolą. Zagrożeniem jest tu choćby fakt, że gdy przychodzą niepowodzenia lub gdy coś dzieje się nie po naszej myśli, zaczynamy tę sytuację odbierać zbyt dramatycznie i personalnie – tak jakby walił się świat i wszelkie nasze dokonania życiowe. Niebezpiecznie jest zwłaszcza wtedy, gdy jesteśmy targani skrajnymi emocjami – od euforii do załamania, bo to bardzo wyczerpuje energetycznie i psychicznie.
  • PRACA SOBĄ, czyli głownie wykorzystująca przymioty osobowe. To osoby, które pracują „swoją twarzą/osobą”, np. nauczyciele, psycholodzy, terapeuci, artyści, personel medyczny, lekarze itp., ponieważ bardzo trudno jest oddzielić swoją osobowość od roli, jaką pełni się w pracy. Często te postawy się nakładają, dlatego jeśli nie postawimy granic, trudno będzie się zrelaksować i zdystansować do wykonywanego przez nas zawodu.
  • Praca, w której GRATYFIKACJA JEST ODRACZANA. To też trudna sytuacja, gdyż efekty własnej pracy nie są zazwyczaj mierzalne i nie można ich od razu zobaczyć i ocenić. Często wdzięczność, zapłata czy też zakończenie przychodzi po długim czasie, więc może się zdarzyć, że niektórzy mają mniej motywacji do starań w trakcie pracy, która dopiero doprowadzi po czasie do jakichś rezultatów. Warto tu też wspomnieć, że np. w usługach lub w tzw. zawodach pomocowych dodatkowym utrudnieniem mogą też być same kontakty z klientami – np. osobami chorymi, niedojrzałymi, kapryśnymi lub po prostu niekulturalnymi, więc jeśli nie mamy zbyt grubej skóry lub odpowiedniego wyrobienia zawodowego, to dodatkowo jesteśmy narażeni na wypalenie.
  • NIEZDROWE PRZEKONANIA ZAWODOWE i na swój temat. Tutaj można by wyliczyć całą listę szkodliwych myśli, które wciągają w burnout. Przykład? – proszę bardzo: „Muszę być lubiany i szanowany przez wszystkich”, „Jest tylko jeden sposób na wybrnięcie z tej sytuacji…”, „Muszę być najlepszy w dziale, na swoim stanowisku, studiach, w swojej profesji itd.”, „W mojej pracy nie ma miejsca na błędy”, „Nie ma nic ważniejszego niż praca i moje cele zawodowe”, „Jeśli nie osiągnę…, to znaczy, że się nie nadaję…”, „Wypocznę/wyśpię się na emeryturze, teraz czas na walkę o swoje”, „Rodzina może poczekać…”, „Jeszcze tylko ten awans, ten projekt, … potem wypocznę”, „To nie jest praca dla mięczaków, więc trzeba być twardym i nie okazywać emocji”, „Muszę spełnić te oczekiwania, bo sobie pomyślą, że nie daję rady” itd.

CO NAS MOŻE UCHRONIĆ

Żeby nie wpaść w sidła wypalenia zawodowego, trzeba przede wszystkim dobrze sobie poukładać w głowie – czyli dogadać się ze sobą. A jak wiadomo, najlepiej dogadujemy się z ludźmi, których lubimy i szanujemy, dlatego warto byłoby właśnie w taki sposób traktować… siebie.  🙂

  1. NIE ULEGAĆ PRESJI Chodzi o to, żeby nie tworzyć sobie samemu presji ani nie ulegać cudzym naciskom, zwłaszcza gdy widzimy, że mogą być dla nas szkodliwe. Presję wywiera się na różne sposoby – kategorycznie i agresywnie, zastraszając, ale też powołując się na zażyłe stosunki, sympatię, wywołując w nas poczucie winy lub wyrzuty sumienia. Niech nas nie zwiedzie niewinna mina, bo wykorzystywanie naszego dobrego serca jest także zwykłą manipulacją i rodzajem presji.
  1. ZACZĄĆ PRACĘ ZE STRESEM To bardzo ważne, żeby znać i wypracować własne sposoby na relaks i dystans do spraw, którymi się przejmujemy, ponieważ nie ma takiej możliwości, żeby co jakiś czas w życiu nie pojawiały się sytuacje stresujące. Dlatego warto mieć pod ręką swoja prywatną listę pomysłów antystresowych.
  1. ROZDZIELAĆ ŻYCIE ZAWODOWE OD PRYWATNEGO i nie pozwalać, żeby to zawodowe powiększało swoją przestrzeń. To także ważna sprawa, bo gdy nie mamy odskoczni od jakiejś sfery życia, w której np. akurat dzieje się źle, to wtedy to, co nieprzyjemne i przykre rozlewa się na całe życie. Dlatego tak bardzo istotne jest, żeby mimo nawału obowiązków pielęgnować przyjaźnie, dbać o hobby, a przede wszystkim o rodzinę i bliskie nam osoby.
  2. NAUCZYĆ SIĘ ODPOCZYWAĆ, relaksować, chronić siebie. Brzmi banalnie, ale bardzo wielu z nas nie daje sobie chwili wytchnienia i nie potrafi zapewnić sobie właściwego relaksu i naprawdę regenerującego nas czasu. Zapewniam, że siedzenie przed telewizją z piwem lub imprezowanie, to nie jest najlepszy i na pewno nie jedyny sposób na wypoczynek. 🙂 Niech nasze odpoczywanie naprawdę nas regeneruje i zasila baterie, a nie prowadzi do stagnacji.
  3. NIE WIĄZAĆ POCZUCIA WŁASNEJ WARTOŚCI Z SUKCESAMI ZEWNĘTRZNYMI – nie kompensować własnych słabości pracą. Powiedziałabym, ze to kluczowa sprawa, bo wplątanie się w taki mechanizm prowadzi do tego, że staniemy się niewolnikami na pasku tych, którzy nie omieszkają wykorzystać tej naszej psychologicznej zależności. Pamiętajmy też, że trwałe i zdrowe poczucie wartości można zbudować jedynie samemu – chwilowe gratyfikacje ani nie wypełnią pustki, którą mamy w sercu, ani nie zniwelują trwale naszych kompleksów. To praca dla terapeuty, psychologa, który może pomóc wyrwać się z tego błędnego koła.
  4. UNIEZALEŻNIĆ SIĘ OD CUDZYCH OCEN i pochwał, awansu, podwyżki to pokrewna powyższego punktu. Jeśli pracujemy dla nagród, tytułów i cyfr na koncie, kuter mają nas łechtać, jesteśmy narażeni na to, że gdy czegokolwiek zabraknie, poczujemy się zdruzgotani, przegrani i odrzuceni. A to świetna droga do uzależnienia od innych oraz do tego, żeby być manipulowanym.
  5. ZAAKCEPTOWAĆ ZMIENNOŚĆ W ŻYCIU. To punkt trochę z dziedziny filozofii, ale bardzo dobrze wpisujący się w omawiany temat. Jeśli nie zaakceptujemy faktu, że nie ma nic na stałe, bo życie jest nieustającą zmianą i drogą, w czasie której uczymy się i zdobywamy doświadczenie, to trudno będzie nam czuć się szczęśliwymi. Bez uznania błędów za coś naturalnego, ciągle będziemy się frustrować i przygnębiać, zamiast uczyć i rozwijać się. Pomyłki mają nas wzmacniać i dawać większą dojrzałość i doświadczenie życiowe, a nie osłabiać i uczyć rezygnacji.
  6. DBAĆ O WŁASNE GRANICE, czyli uczyć się asertywności, po to inni szanowali nas takimi, jakimi jesteśmy i jakie mamy możliwości. Oczywiście nie chodzi tu o to, żeby ślepo bronić siebie swoich zasad wbrew rozsądkowi tylko dla zasady. Dobrze jest być otwartym na cudze opinie, refleksyjnym i elastycznym wtedy, kiedy trzeba i w granicach, jakie akceptujemy.
  7. POUKŁADAĆ PRIORYTETY ŻYCIOWE – najlepiej pogadać uczciwie ze sobą, może przy wsparciu terapeuty lub coacha (gdy potrzeba), żeby ustalić: po co pracuję? Czym dla mnie jest praca i jakie ma zająć miejsce w moim życiu? Jak chcę się czuć w życiu i co robić, żeby tak się właśnie czuć? W jakiej jestem formie i ile mogę i chcę z siebie dać dla pracy, dla życia prywatnego, hobby? Kto jest ważny w moim życiu i co robić, żeby ta relacja trwała i rozwijała się pomyślnie? I tak dalej…

PODSUMOWANIE W WIELKIM SKRÓCIE

Żeby nie było wątpliwości: nie ma nic złego w byciu ambitnym, pracowitym czy oddanym swojej pasji czy pracy. Kluczowa w tym przypadku jest motywacja i zdrowy rozsądek. Jeśli osiągnięć nie wiążemy z budowaniem poczucia własnej wartości, lecz z realizacją własnych zdolności i zainteresowań, to wszystko w porządku. Jeśli na dodatek potrafimy trzeźwo spojrzeć na swoje działania i ocenić, że nie redukujemy swojego życia do jednego aspektu, lecz zdrowo rozkładamy siły w rozwoju wszystkich ważnych dla nas aspektów swojego człowieczeństwa, to wspaniale.
Problem pojawia się wtedy, gdy skupiamy się tylko na jednym celu (np. karierze), angażujemy w to wszystkie swoje siły, oddajemy się bez reszty emocjonalnie, nie bacząc na koszty, a na dodatek zakładamy w głębi duszy, że wspinanie się po szczeblach tej wybranej przez nas drabiny to potwierdzanie naszej wartości i sensu naszego życia. Ot cała filozofia. 🙂
Życzę zatem dobrej dla każdego z nas drogi, która nie męczy i nie ciąży, ale wspiera, rozwija i daje wiele radości. 🙂

Ilustracja: Peter Ravn