My kobiety jesteśmy dumne z tego jak wiele rzeczy potrafimy zrobić na raz, w tym samym czasie. Niekiedy nawet lekko ucieramy nosa mężczyznom, którzy zazwyczaj nie osiągają na tym polu tak spektakularnych wyników. Mistrzyniami w tej dziedzinie są z pewnością matki małych dzieci, które niczym wieloręczne hinduskie boginie potrafią zapanować nad domem, domownikami, a także pracą zawodową. Ale czy na pewno jest się z czego cieszyć? I czy niezależnie od płci to pozytywny trend w pracy i życiu prywatnym?

MULTI – ŚCIEMA

Kiedyś sama cieszyłam się z tego, że nie jest dla mnie problemem równoczesne słuchanie muzyki, gotowanie, sprzątanie czy też wykonywanie jeszcze innych czynności w tym samym czasie. Co prawda sensowna praca intelektualna szła oporniej, gdy dorzucałam do niej coś więcej niż muzykę w tle, ale nadal wniosków z tego stanu rzeczy nie wyciągałam. Nie widziałam wtedy zresztą takiego sensu, skoro byłam całkiem zadowolona ze swej zaradności i pracowitości. Na szczęście przyszła w końcu wiedza, a za nią refleksja!

Multitasking, bo tak nazywa się zjawisko wykonywania kilku czynności na raz, to de facto określenie informatyczne, które miało charakteryzować działania systemów operacyjnych. W naturze, czyli wśród nas, dwunogów 🙂 zjawisko było co prawda od dawna obecne (wspomniane matki), ale dziś jest coraz bardziej powszechne, bo jest doceniane przez wielu ludzi, więc i pożądane.

  • MULTI – NIEWOLNICTWO

Obecnie większość opisów stanowisk pracy wymaga od nas wielu umiejętności, w tym wspomnianej wielozadaniowości. W firmach, które nie odkryły jeszcze związku między dobrymi wynikami a zadowolonymi pracownikami, nadal pokutuje przeświadczenie, że szybkość wykonywanej pracy i przemiał zadaniowy to jedyny sposób na skuteczny biznes. Nie wnikając w sens lub raczej bezsens takich strategii, warto zastanowić się, co taki styl pracy robi z nami, ludźmi, bo przecież nie zawsze jesteśmy zmuszani do takiego sposobu pracy – niejednokrotnie skłaniają nas do tego jedynie własne ambicje.
Wielozadaniowość może i jest niekiedy efektowna, ale na pewno nie jest efektywna. Na dłuższą metę taki sposób działania prowadzi do wypalenia zawodowego i to nie tylko w pracach organizowanych na akord, ale nawet tych bardzo kreatywnych. O poważnych skutkach tej dolegliwości już pisałam, chętni mogą przeczytać więcej na ten temat choćby tutaj: https://kozlowskaterapia.pl/blog/wypalenie-zawodowe-czesc/

  • MULTI – SIECZKA MÓZGU

Multitasking to łatwy lep zwłaszcza na młodych ludzi. Starość kojarzy się zazwyczaj z powolnością, skupieniem nad jedną czynnością oraz (w najlepszym razie) ze średnim rozgarnięciem w dziedzinie nowych mediów i „niusów” technologicznych. Dlatego też rodzące się teraz z komórką w jednej ręce i myszką w drugiej ręce dzieciaki, nie wyobrażają sobie jak można przeżyć choćby 5 minut bez podłączenia do sieci i tym samym dostępu do świata wirtualnego. Co to oznacza? Przede wszystkim to, że korzystają na raz z wielu urządzeń, że przeskakują w swojej uważności z jednej czynności w inną, że przez to coraz więcej dzieci i młodych osób ma problemy z koncentracją oraz z kończeniem zadań. I w końcu, że plagą zaczyna być nadmierna pobudliwość, niecierpliwość i nieustanny stres. Czy nie zauważyliśmy, także na swoim przykładzie, jak trudno nam zatrzymac uwagę na jednym bodźcu, obrazie? Czy na pewno nadal potrafimy oddac sie jednej czynności, nie spradzając przy okazji i najpewniej bez specjalnego celu, maili, smsów, komunikatorów lub stron społecznosciowych? Czy potrafimy wyciszyć telefon, zeby nie wyławiać co chwile różnych pipczeń, dzwonków, wibracji i innych alarmów?

  • MULTI – DEPRESJA

Wielozadaniowość to zdecydowanie antyhumanistyczna metoda działania. Z natury nie jesteśmy przystosowani do przerzucania się z jednej czynności w drugą. Dla naszych organizmów taki stan to stan alarmu, jakiejś katastrofy, która wymaga błyskawicznego zażegnania. Dlatego podejmując się wielu zadań w tej samej chwili, wydatkujemy ogromne ilości energii i działamy w stanie wzmożonego stresu.
Ale to nie wszystko. Wybierając multitasking jako model pracy czy spędzania czasu, także tego wolnego, tak naprawdę zatracamy całkowicie uważność, dzięki której jesteśmy w stanie kontaktować się świadomie z naszymi zmysłami i tym samym czerpać przyjemność z tego, co robimy. Tracimy spokój, przyjemność i co za tym idzie kontakt ze sobą, światem, czyli z własnym życiem. Nasze dni stają się zlepkiem jakichś nie do końca przez nas zarejestrowanych szybkich reakcji i błysków czy też przebłysków, więc znikają bezpowrotnie, powodując odczucie, że życie jest nieuchwytne, poza nami, może nawet przez to jest jałowe, a już na pewno męczące… Czy takie postrzeganie rzeczywistości nie przypomina czasem pierwszych symptomów depresji?

PODSUMOWANIE: MULTI – PUŁAPKA

Nie dajmy sobie wmówić, że wielozadaniowość to jest zaleta i coś, do czego powinniśmy dążyć. To antyludzki i całkowicie nam niesprzyjający styl postępowania. To taktyka pazernych pracodawców, którzy nie widzą w nas ludzi z ich potrzebami, ale tryby w machinie ekonomicznej. To także okrutny bicz, który sami sobie kręcimy na siebie, jeśli mamy problem z poczuciem własnej wartości lub z tym, żeby prosić o pomoc i nie wstydzić się tego ani nie bać. To także nieświadome i nadmierne zachłyśnięcie się technologiami, których negatywnych skutków jeszcze nie rozumiemy lub nie dostrzegamy, a które cały czas na nas wpływają.
Dlatego apeluję do nas wszystkich: dbajmy o siebie i własne zdrowie psychiczne. Dbajmy o własne szczęście i życie wolne od niepotrzebnego, bo kreowanego przez nas samych (często bezmyślnie) stresu. Nie ulegajmy niczyim manipulacjom. A jeśli potrzebujemy wyzwolenia się od presji innych czy własnej, pozwólmy sobie pomóc. Bo wielozadaniowość, niby taka niewinna i kusząca, jest w rezultacie wielką pułapką naszych czasów.

*** Za dwa dni przedstawię konkretne zestawienie dotyczące kosztów, jakie płacimy za multitasking oraz postaram się dać wskazówki, jak sobie pomóc w tym temacie.