Odwaga – nie mylić z brawurą – to naprawdę wspaniała cecha i zarazem stan umysłu. To wielka moc, jaką daje nam wewnętrzne przekonanie i poczucie: „POTRAFIĘ.
Jak pisze David R. Hawkins, „to pozytywny stan, w którym czujemy, że jesteśmy pewni siebie, mamy umiejętności, kompetencje, zdolność do działania, czujemy się żywi, kochający i obdarowujący. Towarzyszy nam wtedy ogólna radość życia, dobry humor, jesteśmy aktywni, mamy wiarę w siebie i klarowność. W tym stanie czujemy się zrównoważenie, elastyczni, szczęśliwi, niezależni i samowystarczalni. Możemy być pomysłowi, twórczy i otwarci.
W odwadze jest mnóstwo energii, to stan działania, uwolnienia, bycia „gotowym do”, spontanicznym, prężnym, zaradnym i pogodnym. W tym stanie możemy bardzo efektywnie działać w świecie.”

JAK STAĆ SIĘ ODWAŻNYM?

Nie ma wątpliwości, że to wspaniały stan ducha. Ale wiele osób prawdopodobnie stwierdzi, że z tym trzeba się urodzić. Nic bardziej błędnego! Odwagę można w sobie wytrenować, jak każdą umiejętność i cechę charakteru. Wymaga to oczywiście trochę wysiłku – jak wszystko ważne i cenne w naszym życiu – oraz działania, które wprawi w ruch maszynę zmiany w życiu.  🙂

  • PO PIERWSZE: REWIZJA I PLAN

Każdy z nas dobrze wie, czego się boi – czego nie robi, a w głębi duszy chciałby. Dlatego aby oddzielić się od hamującego nas strachu, warto się od niego zdystansować i popracować nad upragnionym celem tak jakby nie był nasz, ale bliskiej nam osoby.
Wypiszmy na początek wszystkie działania, jakie należy podjąć, żeby osiągnąć ten cel. Niech to będą konkretne działania – typu: jeśli chcę kogoś przeprosić, to np. mam wystukać numer telefonu i porozmawiać z tą osobą lub wsiąść do samochodu i pojechać do niej albo napisać list i wysłać mailowo lub via poczta. itp.
Jeśli to bardziej złożone sprawy, dobrze jest wypisać wszelkie kroki/działania, jakich mamy się podjąć oraz wszystko, co należy przygotować – kupić, zrobić, poprosić o pomoc w zrobieniu (i kogo), nauczyć się, dowiedzieć itd.
Na końcu należy wszystko zaplanować w czasie, począwszy od dnia, kiedy przygotowujemy listę. Ważne, żeby nie odwlekać tych działań i nie przesuwać w czasie, nawet na etapie planowania. W końcu robimy plan dla „kogoś”, więc nie wtłaczamy do planu wymówek i strachów, które mogłyby nam przeszkadzać. 🙂

  • PO DRUGIE: DECYZJA

Jeśli sami nie podejmiemy decyzji, że chcemy czegoś dokonać, przekroczyć jakieś granice, odważyć się na coś, to żadna metoda, poradnik, autorytet czy choćby nawet groźba, nic nie dadzą. Weźmy też pod uwagę fakt, że decyzja może objawić się w dwojaki sposób. Albo wewnętrzną mocą, którą mimo początkowych obaw jednak gdzieś w sobie znaleźliśmy, albo wewnętrznym dygotem, któremu mogą towarzyszyć waciane nogi, ledwo człapiące – ale człapiące!
Pamiętajmy, że w tym przypadku styl absolutnie nie jest ważny, lecz decyzja, która zapadła w głowie i która pcha nas do działania.

  • PO TRZECIE: CZYN

Działanie uskrzydla, ale nie pozorowane, na zasadzie bieganie z pustymi taczkami, lecz konkretne. Dlatego wcześniej trzeba mieć plan. Ponieważ mamy różne charaktery i sposoby postępowania, cieszmy się każdym krokiem zmierzającym do celu. Jeśli będzie to krok słoniowy, wspaniale, jeśli tip-topek też świetnie! Liczy się czyn i to, że z każdym krokiem nabieramy mocy, bo przekroczyliśmy własny strach i bierność. Dlatego cieszmy się działaniem, jakie by ono nie było i w żadnym wypadku nie zawracajmy.

  • PO CZWARTE: NAGRODA

A gdy wreszcie zrobimy to, czego się tak baliśmy, co odwlekaliśmy tygodniami lub latami, zafundujmy sobie nagrodę. Przede wszystkim pogratulujmy sobie samym i przemówmy do siebie z szacunkiem. To bardzo ważny element całego procesu, bo buduje poczucie wewnętrznej wartości, a przede wszystkim  osłabia lęk i utrwala moc oraz zapał, żeby w przyszłości podejmować kolejne wyzwania.
Jeśli zechcemy świętować z bliskimi, zróbmy to dodatkowo! Pochwalmy się naszym dokonaniem i sprawmy sobie jakąś przyjemność, żebyśmy zapamiętali, że wysiłek polegający na przełamaniu swoich obaw czy lęków, daje wspaniałe rezultaty i wiele radości. Niech utrwali się w naszym umyśle i ciele znak, że chwilowy dyskomfort związany z przekraczaniem granic lęku jest niczym wobec późniejszej satysfakcji, poczucia sprawczości i szacunku do samych siebie. A to jest prawdziwa moc!

*   *  *

Na zakończenie ponownie przytoczę Hawkinsa: „Jeśli jesteśmy gotowi spojrzeć na strach, zbadać go, uznać jego obecność i dostrzec, jaki hamujący wpływ wywiera na nasze życie, zacząć go uwalniać i jednocześnie odpuszczać, wówczas wzrasta nasza samoocena bez względu na to, czy lęk znika czy nie.”
Dzieje się tak według mnie dlatego, bo odważyliśmy się na spotkanie ze strachem. Nie uciekliśmy i nie ukryliśmy się w jakimś kłamstwie, wymówkach lub udawaniu, tak jak działo się do tej pory, ale zmierzyliśmy się z nim, czyli ukazaliśmy swe waleczne, napełnione mocą serca! I to jest to, o co chodzi! 🙂