Dzisiejszy ranek w wielu domach na pewno był wyczekiwany, bo niewyobrażalnie obrotny Mikołaj w jedną noc, jak co roku, uwinął się z prezentami dla większości z nas. Czy był to jednak poranek udany, to już inna sprawa, bo i zawartość paczek różna.
O tym, czym jest dawanie, będzie w dzisiejszym humorystycznym felietonie, który chciałam Wam podarować. 🙂

W kleszczach prezentu, czyli o niejasnych intencjach

W idealnym świecie podarunki dawane są ze szczerymi intencjami, bezinteresownie i tylko dlatego, że chcemy komuś sprawić radość i docenić go. Ale że w idealnym świecie nie żyjemy, to i z tą szczerością różnie bywa. Dla lepszego obrazu przygotowałam dla Was, w tonie żartobliwym, listę prezentów wręczanych ze względu na bardzo odmienne strategie:

  • PREZENT PUŁAPKA

Niewinna paczuszka może stać się pułapką, gdy otrzymamy w darze np. piękną (według darczyńcy) rzecz, która tak naprawdę podoba się tylko jemu. Czy nie zdarzyło się wam przymierzać konfekcji modnej w latach młodości mamusi lub takich, które wreszcie zrobią z nas człowieka? I co tu robić w takim potrzasku? Z jednej strony wiemy, że rodziciele pałają sentymentem do dekatyzowanych jeansów lub różowych sukienek z falbankami, z drugiej, trudno w takim stroju przemknąć się niepostrzeżenie gdziekolwiek. Być może rozwiązaniem dla ludzi o mocnych nerwach i czułym sercu jest taktyka bohaterów Bridget Jones – przemóc wstręt do czasowo niedysponowanego wizerunku i wytrzymać kilka godzin w czasie specjalnie zaplanowanej, bo bez świadków, wizyty u rodziców.

  • PREZENT KRWAWICA

Charakteryzuje się tym, że ofiarodawca ponosi ofiary – stara się zaznaczyć, że wiele wyrzeczeń go kosztowało sprawienie prezentu. W swojej taktyce zwraca uwagę niby mimochodem na cenę lub trudność w zdobyciu daru. Bardziej wprawieni w sztuce mogą w ferworze swego cierpiętnictwa (uważanego przez nich samych za wyjątkową szlachetność) zacząć wyliczać własne wyrzeczenia, nieprzespane noce i odjęte sobie od ust posiłki. Czyli tak naprawdę chodzi o to, żeby pochwalić dającego, a samemu poczuć wstyd, że nie doceniało się poświecenia i heroizmu tej szlachetnej postaci. Mała to uciecha…

  • PREZENT SZCZYPAWKA

Taki typ prezentu skrywa w sobie bolesną dla darowanego aluzję do jego rzeczywistych niedoskonałości lub jedynie urojonych… w głowie dającego. Cóż tu mam na myśli? Ano wszelkie karneciki na fitnessy i siłownie z podtekstem – „no tego tłuszczyku to trochę za dużo u ciebie”, na niechciane kursy doskonalące, „bo przecież powinieneś/powinnaś się trochę podciągnąć w… bo przecież wstyd nie wiedzieć/ nie umieć….”. Przyznacie, że raczej krew się burzy nić serce raduje. A darczyńca zadowolony, bo dopiął swego – tyle razy mówiłam/em, a ty nic z tym nie zrobiłeś/aś, to teraz masz. Już się nie wywiniesz…

  • PREZENT ULGA

To taki prezent z serii: uff, mam to z głowy. Intencja jasna, pozbyć się problemu z głowy – nieważne, co tam zakupiliśmy, byleby już o kłopocie nie myśleć. Stąd te wszystkie niechciane figurki porcelanowe i zestawy świąteczne. Podarki z tej serii przeważnie są  nietrafione, bo i nieprzemyślane, złapane na łapu-capu gdzieś w czasie zakupów w supermarkecie. Ale przecież szanowny sponsor powiedziałby: sztuka jest sztuka, więc o co chodzi – dostał/a, więc niech się cieszy i nie marudzi, bo mógł/a przecież nic nie dostać.

  • PREZENT PRZECHODNIK

Jak można się domyślić, to właśnie prezent niechciany, który ma dłuższą historię niż mieć powinien. Jest tak brzydki lub nieprzydatny, że nikt go nie chce, także ostatnio obdarowany. Niektórzy mistrzowie strategii i skąpstwa puszczają go w związku w obieg i pieką przy jednym ogniu dwie pieczenie – pozbywają się paskudztwa i odhaczają temat prezentu. Intencje są jak widać wyraźnie cyniczne, więc w sumie nie ma się nad czym rozwodzić.

  • PREZENT LICYTACJA

Ten prezent to pokłosie sarmackich wad naszego narodu. Chodzi oczywiście o słynne: zastaw się a postaw się, czy też w wersji mniej subtelnej: „i co wyleciały gały, szczeka opadła”? Niewątpliwie zamysłem darczyńcy było reperowanie własnego ego – niech widzą, że mnie stać, bo co, niby mnie nie stać? Ognia całemu procederowi daje fakt, że tego typu prezenty potrzebują widowni i tła, po to, żeby móc stwierdzić z satysfakcją: „wszystkich zakasowałem/am, mój prezent był najlepszy”. Tego typu zawody odbywają się zazwyczaj w czasie stadnych imprez np. z okazji komunii, ślubu, hucznie obchodzonych urodzin czy licznie spędzanych świąt Bożego Narodzenia. Jeśli taki osobnik „zakasuje” innych, co najmniej przez tydzień będzie opowiadał o swoim cennym darze (bo to już dar, nie zwykły prezent) i cherlawych cudzych odpowiednikach. Prawdopodobnie nie ominie też żadnej wystawy sklepowej i żadnego lustra, żeby nie obejrzeć swej pełnej chwały postawy, może jedynie porównywalnej z obliczem Sobieskiego po bitwie pod Wiedniem.

  • PREZENT SZANTAŻYK

To nieprzyjemna odmiana prezentu związana ze znanym dosyć powszechnie, zwłaszcza w dzieciństwie, tekstem: „jak sobie zasłużysz, to dostaniesz”. Ofiara ofiarodawcy w związku z tym musi wykonać jakieś czynności, wysilić się, żeby móc dostać coś wymarzonego. Wyższa szkoła jazdy polega tu na długofalowej zabawie – czyli komunikat o ewentualnym prezencie pojawia się na przykład już na początku roku, żeby mieć do dyspozycji i tresury delikwenta/kę jak najdłużej. A przecież do grudnia kawał czasu i wszystko może się zmienić… pamiętaj o tym syneczku/córeczko. 🙂

  • PREZENT HANDELEK

Tenże okaz to też rodzaj transakcji, ale niekoniecznie jawnej. Ofiarodawca – prawdopodobnie szczwany lis, który wykombinował sobie, że jak coś da, to potem powinien być rewanż. Taka osoba, jeśli jest graczem wyższej ligi, dobrze wie, czego chce w zamian. To prawdopodobnie typ pochlebcy, który ciągle ma rozgrzaną głowę od myślenia, jakby tu kogo jeszcze omotać, żeby wycisnąć z niego/niej ostatnie soki pod płaszczykiem życzliwego kolegi/koleżanki. Najzabawniej musi wyglądać ów lisek, gdy okaże się, że wyczekiwany rewanż jednak nie nastąpił, bo potencjalna ofiara była bystrzejsza i nie dała się złapać na lep-ki prezent.

  • PREZENT SIŁOWNIK

Skojarzenie z tym prezentem powinno być jednoznaczne z siłą, czyli wręczaniem komuś prezentów na siłę. Z jednej strony to przypadki łapownictwa z drugiej podarunki w stylu zagłaskam kotka na śmierć. To prezenty, które nas krępują, bo są dawane przez osoby mało nam znane, od których nie oczekujemy żadnych podarków. Akt dawstwa w związku z tym wiąże się z mniejszą lub większą szamotaniną na poziomie werbalnym, a w przepływie emocji także cielesnym. Więcej w tym wszystkim złości i zażenowania niż spodziewanej w kontekście prezentu radości. Akcja kończy się często albo odprawieniem z kwitkiem delikwenta/ki – to rzadziej – lub odebraniem z markotną miną tego czegoś. Uwaga jednak na desperatów – odprawieni z kwitkiem potrafią ponownie i niespodziewanie wtargnąć do pomieszczenia, w którym się znajdujemy, porzucając naprędce odrzucony wcześniej prezent i czym prędzej zbiec. 🙂

  • PREZENT KLĘCZNIK

Nie, to nie wyposażenie kościołów, to prezent- zadośćuczynienie własnym słabościom. Grzesznik/ca pod wpływem spowiedzi lub wyrzutów sumienia postanawia oczyścić to ostatnie jakimś bardziej lub mniej wyrafinowanym prezentem. Ma nadzieję, że miła paczuszka załatwi sprawę i będzie z głowy. Oczywiście trzeba się liczyć z tym, że czasem grzesznik ma całkiem dobre i szczere intencje zadośćuczynienia choćby w symboliczny sposób, ale są i tacy – nałogowi krzywdziciele – którzy traktują podarunek jako przysłowiową zapłatę za straty moralne, a wcale nie mają zamiaru przestać krzywdzić.

  • PREZENT WIDMO

Na koniec prezent kupowany tak naprawdę dla siebie. Ofiarodawca tak bardzo chce uszczęśliwić kogoś, że w pewnym momencie zapomina kogo i kupuje prezent dla siebie. 🙂 To słynne i głośne przypadki tatusiów, którzy kupili dziecku kolejkę lub grę komputerową na wyrost (jak dziecko podrośnie to będzie jak znalazł) i albo nie dopuszczają biednego obdarowanego bliżej niż na 50 metrów od wspaniałego prezentu, albo pozwalają korzystać z niego tylko pod kierownictwem wspaniałomyślnych rodziców. Cóż, mała pociecha dla dla odbiorcy prezentu, gdy nie może go odebrać. 🙂

Dar darowi nierówny

Oczywiście dawanie kojarzy się przede wszystkim z prezentami materialnymi lub coraz częściej z kupowaniem karnetów na usługi, czyli tzw. doświadczenia życiowe. Jednak dawanie to nie tylko coś, za co płacimy rachunki. Jest przecież cała sfera osobistych zasobów, powiedziałabym wręcz, bogactw, które przez niektórych nawet chętniej byłby widziane niż nęcące kolorowym papierem paczki. Mam tu na myśli przede wszystkim czas, który w relacjach jest niezwykle cenny – ale czas rozumiany jako uważność i bliskość, a nie familijne gapienie się przez 5 godzin w telewizor. Myślałam raczej o dobrej rozmowie, wspólnym przeżywaniu albo (jeśli nam tego potrzeba) wspólnym milczeniu.
Innym niematerialny podarunkiem może być wsparcie emocjonalne lub zadaniowe (przysługa, wyręczenie z jakiegoś obowiązku), życzliwość i ciepło, dobre słowo i uśmiech, pieszczoty. Może też być nim bardzo wartościowy aspekt, a mianowicie: wiedza i umiejętności oraz doświadczenie i mądrość życiowa, które najczęściej przynależą dojrzałym ludziom.

Życzę nam wszystkim udanych prezentów i szczerych intencji w obdarowywaniu:)

PS.O darach dla nas samych napiszę innym razem.

Ilustracja: Tilla Durieus „Circe”